Nie żebym pakował kij w mrowisko ale między Bogiem a prawdą trzeba przyznać że o ile są miejsca w Warszawie gdzie lecąc 100kmh mogę stwierdzić że przemieszczam się z bezpieczną prędkością ale na pewno nie jest to jedno z nich. Tym bardziej że z tego co mi kolega opowiadał Zientarski często tą trasą jeździ bo mieszka gdzieś w pisaeczniczy cuś. Także jeżeli jechał 140, 160, 200 kmh nie ma to znaczenia dla mnie. Wypadek spowodował on i jest to dla mnie bezdyskusyjne. Drugą sprawą jest pierdolone niedbalstwo i tumiwisizm naszych drogowców. Jak nie pomoże ograniczenie to pierdolną czarny punkt i mają w dupie. Niestety takie są polskie realia.
Na zakończenie jedynie mogę dodać że w pewnym sensie rozumiem Zientarskiego i nie uważam żeby był palantem. Każdy kto wsiądzie do takiego Ferrari staje się dzieckiem. Tym samochodem nie da się podrózować wolno. Dlatego nie określam go mianem debila ale uważam że popełnił błąd i spotkała go za to okrutna kara. O ile wyjdzie z tego to bedzie niestety miał na sumieniu śmierć człowieka. To jest niestety tragedia.
Na pewno w jakimś stopniu obciąża ona drogowców ale pewnie oni mają to w dupie i sobie to tłumaczą: "mógł jechać wolniej".
Na zakończenie jedynie mogę dodać że w pewnym sensie rozumiem Zientarskiego i nie uważam żeby był palantem. Każdy kto wsiądzie do takiego Ferrari staje się dzieckiem. Tym samochodem nie da się podrózować wolno. Dlatego nie określam go mianem debila ale uważam że popełnił błąd i spotkała go za to okrutna kara. O ile wyjdzie z tego to bedzie niestety miał na sumieniu śmierć człowieka. To jest niestety tragedia.
Na pewno w jakimś stopniu obciąża ona drogowców ale pewnie oni mają to w dupie i sobie to tłumaczą: "mógł jechać wolniej".
Komentarz